poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Od Azel'a

Zachód Słońca... On zawsze kończy dzień, zabierając ze sobą większość problemów. Większość zwierząt zasypia, gdy tylko niebo pokryje czerń. Jak miło by było, gdybym mógł zamknąć oczy i odpłynąć do świata marzeń. Niestety nie jest mi to dane. Narodziłem się nocą i jestem jej panem. Nie mogę sobie pozwolić, by ma podwładna wpadła w tarapaty, dlatego sen nigdy nie był mi potrzebny, spałem właściwie z braku zajęcia, więc tak naprawdę co kilka dni trafiałem do krainy snów. Od kiedy Lumos- ten rozpieszczony syn alph, stwierdził, że jestem dla niego konkurencją i wyrzucił mnie, byłem w ciągłej podróży... Jak ogier może być tak zazdrosny o jedną klacz, skoro jest ich w okół pełno. Jak brakowało mi towarzystwa Makuny... Jaka szkoda, że nie mogła udać się ze mną. Eh.. pozostało mi jedynie odkrywać nowe tereny w poszukiwaniu stada. Dwa lata ciągłych przenosin, odebrały mi już chęci do życia. Ciągłe walki z drapieżnikami, innymi ogierami, sprawiły, że stałem się bezwzględny dla wrogów. Dopiero dziś, jako dojrzały i potężny ogier trafiłem na jak mi się wydawało zwyczajne tereny. Zbliżyłem się do wody, by ugasić pragnienie. Cóż za ulga po całym dniu suszy. Przede mną rozpościerały się kilometry gęstych traw, a w oddali można było dostrzec... pegaza?!
Wzniosłem się ku niebu, by przyjrzeć się jednemu ze swoich. Cicho wylądowałem w pobliżu, przyglądając się mu... a raczej jej. To śnieżnobiała klacz z szarą grzywą i ciekawie umaszczonymi skrzydłami.
Podszedłem bliżej, starając się nie wydać żadnego dźwięku. Zatrzymałem się dwa metry od niej. Coś nuciła pod nosem, przyglądając się kwiatom i krzewom. Gdy się odwróciła, wzdrygnęła się i momentalnie zaprzestała nucenie.
-O... dzień dobry- uśmiechnęła się.-Jestem Hrippa. A ciebie jak zwą?
-Witaj. Zwą mnie Azel- skinąłem lekko głową, odrzucając grzywę.
-Miło mi. Ale mnie przestraszyłeś Azelu- zaśmiała się. Była serdeczna i dosyć wesoła.
-Nie chciałem przeszkadzać Ci w pracy. Właściwie i tak będę się już zbierać- mówiłem spokojnie.
-Czemu?- spytała zdziwiona.
-No cóż... co po niektórzy muszą znaleźć sobie jakieś miejsce na tym świecie- westchnąłem.
-To może znajdziesz je tutaj- powiedziała z pewnością w głosie.- Jestem hmm.. alphą jednoosobowego stada, więc może powiększysz szeregi.
-Z chęcią dołączę Hrippo.
Nie trzeba było mnie długo namawiać. Przemierzyłem tyle kilometrów, że nie byłem zbyt wybredny. Gdzie by mnie chcieli, tam bym został.
-Cieszę się- po raz kolejny zagościł uśmiech na jej pysku.- Pewnie jesteś zmęczony.
-Skądże.Wystarczy mi tylko skromny cień i trochę trawy- wyjaśniłem.
Klacz spojrzała na mnie. Chyba wiedziała, że przemierzyłem ogromny dystans, toteż zaprowadziła mnie na inną łąkę.
-Tu rośnie najlepsza trawa w okolicy- pokazała małą polanę.
Wyglądała zwyczajnie, jednak rzeczywiście, trawa smakowała inaczej niż zwykle.
-Skąd wiesz tyle o tych terenach?- spojrzałem na nią.-Jak tu w ogóle trafiłaś. W pobliżu nie spotkałem żadnego stada.


< Hrippa? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz