Roześmiałam się. Aki i Lukrecja wpatrywali się w siebie jakby chcieli się nawzajem zjeść.
- Chodź tutaj Aki - powiedział King. Kotek wskoczył mu na grzbiet. Był naprawdę malutki. A przynajmniej w porównaniu do gryficzki pod którą uginała mi się szyja.
- Idziemy do jaskini młoda damo - powiedziałam do Lukrecji, obróciłam głowę do tyłu i cmoknęłam ją w dziób. - Idziecie z nami? - spytałam ogiera z kociakiem na plecach.
- Pewnie.
Ruszyliśmy do jaskini nr.4.
< King Lives? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz